Dzisiaj mam dla Was luźny- książkowy post. O wczorajszym spotkaniu napiszę niedługo :) Wróciłam do domu i nie potrafię się odnaleźć, wgl nic mi się nie chce, dostałam totalnego lenia, kręcę się i nie wiem za co się zabrać. Patrzę na półkę pełną książek i myślę, kiedy ja znajdę na nie czas. W tle leci "Rivers of Babylon"- wspomnienie z Węgier, mogłabym się cofnąć 2 tygodnie.
Chciałam nieco opisać książkę, którą miałam okazję przeczytać kilka miesięcy temu.
Warto wspomnieć, że mogłabym ją dostać jedynie w głównym budynku Biblioteki w Rzeszowie- jedna jedyna pozycja, na którą czekałam ponad 4 miesiące w kolejce. Czy było warto? I tak i nie.Byłam bardzo ciekawa, co takiego Kasia pisze, co nowego wnosi. Nieco się rozczarowałam, bo liczyłam na opis jej przeżyć, doświadczeń- czegoś od siebie.
Owszem znalazłam tam kilka słów na temat jej 'ciężkiej' drogi, ale były to raczej suche fakty i nic więcej, żadnego opisu dnia, tygodnia czy miesiąca.
To, co mi się podobało to porządek książki. Bosacka zawarła tu kilak ciekawostek, porównania składów produktów np. rodzaje mąki, wód i innych.
Znalazły się też wytyczne dotyczące warzyw, owoców- ale były to informacje wszystkim dobrze znane, więc nic nowego.
Na koniec kilka przykładowych jadłospisów i przepisów, które ja uznałam za nieco wyrafinowane i dość drogie, jak na moją kieszeń, więc z żadnego nie skorzystałam. Poza tym proponowane przez nią produkty raczej nie są ogólnodostępne, co wiąże się z buszowaniem po hipermarketach, internecie i nie wiem, gdzie jeszcze.
Jeśli szukacie książki motywacyjnej to raczej nie polecam. Taka lekka lektura, raczej powtórka tego, co już każdy wie i niewiele więcej. Dla mnie Bosacka wypadła słabo w tym wydaniu, ale i tak chciałabym sięgnąć po jej kolejne książki.
Znacie jakieś ciekawe poradniki? Coś szczególnie polecacie?:)